Fakt, kiedyś blog uważany był jako „typ” strony, którą prowadzą osoby lubiące, potrafiące, chcące lub nie bojące się pisać. Obecnie coraz więcej osób traktuje blog jako kluczową (razem ze stroną główną i kontaktem) podstronę witryny. Mądrze wyciskają z niej słodki, marketingowy sok – w przeciwieństwie do tych, którzy uważają blog za męczący obowiązek, a nie jak przywilej.
Gdy omawiamy z klientem układ logiczny strony i dochodzimy do bloga, słyszymy wciąż te same pytania:
– Ludwiku, co mam zamieszczać na blogu?
– Dariuszu, zamieszczaj wszystko, co dotyczy problemów.
– Naszych?
– Nie, Gracjana. Żartuję przecież. Chodzi mi o to, żebyście poruszali problemy waszych klientów i pozostałych internautów. Wszystkich, którzy zadają w sieci pytania, a Wy znacie odpowiedzi.
– Ale po co je publikować na blogu?
– Dariuszu, powiedz mi po co prowadzisz biznes?
– No między innymi po to, żeby zarabiać pieniądze.
– A jak je zarabiasz?
– Sprzedaje swoje usługi.
– A jak ludzie dowiadują się o twoich usługach?
– Mówię im o nich.
– No właśnie. Więc mów również przez blog. Niech dowiadują się inni, kolejni, nowi. Mów, że jesteś; że działasz, że rozwiązujesz problemy.
– To działa?
– Jak pastuch podłączony do Gracjana.
Gdy tworzyliśmy Dariuszowi stronę internetową, kierowaliśmy się zasadą: ma być zrozumiała i przejrzysta. Nie może zmuszać internauty do myślenia. Dlaczego? Bo internauta:
On ją będzie przeglądać, a na jej oglądanie zamierza poświęcić mniej czasu, niż wydaje się to Dariuszowi.
Gdy internauci odwiedzą twoją stronę internetową będą interesować się tylko skrawkiem tego, co na niej znaleźli. Trafili na nią dlatego, bo szukali potrzebnych informacji. Wszystko inne, co się na niej znajduje nie jest istotne.
Prowadź blog na stronie internetowej i serwuj dobre teksty. Zachęcaj internautów do intelektualnej uczty i podkręcaj napięcie, bo dzięki temu zdobędziesz nowych klientów. Do tego (między innymi) służy blog na stronie internetowej. A ci, którzy uznają go za zwyczajną podstronę www niech zostają w tyle za konkurencją. Niech drżą jak Gracjan, który był nierozważny i uznał pastuch za zwyczajny drut.